Jesteś tutaj:


Start Czytelnia Grzech i przebaczenie Spowiedź: grzechy czy problemy?

Spowiedź: grzechy czy problemy? Drukuj Email

Z Ojcem Tomaszem Kwietniem OP rozmawia Joanna Malczewska-Kawalec 

Jolanta Malczewska-Kawalec: W dniu Zmartwychwstania Pan Jezus ukazuje się Apostołom i uczniom, zamkniętym w Wieczerniku, i udziela im mocy przebaczania grzechów. Czy można powiedzieć, że przebaczenie - chronologicznie - to jest pierwszy owoc Jego Paschy?
Ojciec Tomasz Kwiecień: Z chronologią po Zmartwychwstaniu dzieją się dziwne rzeczy - Jezus może być w kilku miejscach naraz... Tego samego dnia towarzyszy uczniom w drodze do Emaus, gdzie przebacza im słabość wiary, zwątpienie oraz niezrozumienie Pisma, a następnie łamie dla nich chleb...

JMK: To, że do nich podszedł i zaczął rozmowę, też jest wyrazem przebaczenia... W ogóle w naszej wierze przebaczenie jest chyba najważniejsze, czy tak?
TK: W Modlitwie Pańskiej mówimy: ...i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Odpuszczenie to niezatrzymywanie w sobie żalu, nierozpamiętywanie krzywdy. Przebaczyć to przestać "baczyć", czyli już teraz nie zważać na to, co wcześniej było nie tak.... Pan Jezus każe nam przebaczać siedemdziesiąt siedem razy - to znaczy: zawsze i wszystko.

JMK: I od tego uzależnia przebaczenie nam naszych grzechów? Dla wielu z nas to bardzo ciężki warunek. Z trudnością prosimy innych o przebaczenie i chętnie udajemy, że nie mamy nic do przebaczenia.
TK: Z całą pewnością przebaczenie jest pracą bardzo ważną, duchowo konieczną, i trzeba się o nią starać. Należy jednak pamiętać, że to właśnie ciężka praca i skomplikowany proces... Nie jest tak, że wystarczy powiedzieć: Przebacz - Przebaczam i już, sprawa załatwiona. W każdej księgarni znajduje się przynajmniej jedna półka książek o przebaczeniu. Setki stronic napisano o tym: dlaczego? po co? jak? przebaczyć; proponowane są tam różne "techniki przebaczania"... Bo tym problemem w aspekcie psychologicznym zajmują się też terapeuci. Nie jest to zatem wyłącznie domena ducha.

JMK: Czy, zdaniem Ojca, brak przebaczenia może być przyczyną choroby?
TK: Brak przebaczenia zawsze powoduje cierpienie psychiczne, z którym wcale nie jest łatwo sobie poradzić. Jeżeli trwam w nim dłużej, może to powodować różne stany i sytuacje. Jednak obawiałbym się przypisywania jakiejś mojej choroby somatycznej akurat temu, że czegoś nie przebaczyłem. To jest zbyt komplikowane, żeby używać wielkich kwantyfikatorów.

JMK: W tym kontekście chciałabym nawiązać do uzdrowienia duchowego poprzez sakrament pojednania, w którym już nie my przebaczenie ofiarowujemy, lecz przede wszystkim przyjmujemy je...
TK: Kiedy przystępujemy do sakramentu pojednania, wówczas to my Boga o przebaczenie prosimy - już przez sam fakt, iż uznajemy siebie za grzeszników, czyli za osoby potrzebujące przebaczenia. Zawsze podkreślam, że jest to sakrament pojednania z Bogiem i przebaczenia grzechów, a nie sakrament uzdrowienia, rozwiązania problemów, czy czegoś tam jeszcze... Człowiek do tego sakramentu przychodzi nie dlatego, że ma problemy, tylko dlatego, że ma grzechy. Współcześnie bywa na odwrót. Ludzie teraz bardzo rzadko mają grzechy, ale za to bardzo często mają problemy. Ja używam takiego rozróżnienia: Nie przyszedłeś do konfesjonału, żeby poinformować Boga o swoich problemach, tylko, aby wyznać swoje grzechy. Jest to zasadnicza różnica.

JMK: Na czym konkretnie ona polega?
TK: Poinformować można na przykład o cenie spodni, natomiast trudno cenę spodni... wyznać. Wyznaje się miłość, przyjaźń, rzeczy ważne... I odwrotnie, w słynnym: Panie Sułku, kocham Pana! - Ciicho, wiem... pan Sułek traktuje wyznanie jako informację. Pan Bóg nie potrzebuje informacji, bo doskonale wszystko wie. Podobnie jest w relacjach rodzinnych. To jest zupełnie inna sytuacja, kiedy dziecko coś zbroi i nic nie mówi - przecież rodzice dobrze wiedzą, że zbroiło, bo widać tego skutki - niż kiedy dziecko o tym powie samo, kiedy wyzna winę i żal.

JMK: Czy Ojciec mógłby powiedzieć na ten temat jeszcze parę słów? Coś takiego, co mogłoby wyzwolić, mnie na przykład, z oporów wobec wyznawania grzechów...
TK: Gdy człowiek coś ważnego wyznaje, nawiązuje szczególny rodzaj relacji. W ogóle wyznanie jest postawą charakterystyczną dla relacji wiary jako zaufania. A przede wszystkim dla tego, co robi Pan Jezus wobec Boga Ojca. Jest to postawa Syna Bożego, postawa totalnej, całkowitej, absolutnej otwartości. Ustanawiając spowiedź, Jezus wprowadza nas w taki sam rodzaj relacji wobec Boga, jaki On posiada.
Z tą różnicą, że On wyznaje wszystko, nie tylko grzechy. Choć On sam osobistych grzechów nie miał, Jego postawa, podczas całego ziemskiego życia, była postawą nieustannego wyznawania Panu Bogu wszystkiego, łącznie z grzechami świata. Święty Paweł mówi, że Bóg Chrystusa grzechem uczynił... Tego, który sam nie miał grzechu. To znaczy, że Chrystus aż tak bardzo utożsamiał się z całym światem, chociaż sam nie uczynił żadnego grzechu, nie ponosił za grzech żadnej osobistej odpowiedzialności. Postawa spowiedzi jest to próba naśladowania - w ludzkich kategoriach i zachowaniach - takiej samej radykalnej otwartości, jaką Syn Boży ma wobec Boga Ojca. To jest postawa mistyczna, tak naprawdę...

JMK: W sakramentach, jak wiemy i wierzymy, działa Trójca Święta. Rozumiemy to, ponieważ to głosimy i wyznajemy, w odniesieniu do chrztu świętego i Eucharystii. Natomiast, jeśli idzie o spowiedź... W jaki sposób jest obecny Duch Święty w sakramencie pojednania?
TK: W taki sam, jak w sakramencie Eucharystii... Trójca działa w sakramentach nie tak, że sobie z góry Trzech patrzy i rozdziela między siebie funkcje: jeden robi to, drugi to, trzeci tamto... Rola Ducha Świętego w Eucharystii to nie tylko przemiana darów chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. To jest również uzdolnienie chrześcijan, którzy przyjmują Eucharystię, do tego, żeby przyjęli ją owocnie. Czyli działanie od wewnątrz, od strony człowieka. Duch Święty jest tym, który, kiedy nie umiemy się modlić tak jak trzeba, wstawia się za nami w błaganiach... To znaczy, że jest On po tej samej stronie, po której ja jestem. To nie jest tylko Ten, który zstępuje, jakoś tam, cudownie, w sakramencie bierzmowania, lecz ja sam się muszę do tego przygotować - to jest Ten, który mnie przygotowuje, który pomaga mi w przygotowaniu.
I tak samo jest z sakramentem pojednania, który nie zaczyna się przecież dopiero wtedy, kiedy podchodzę do konfesjonału, tylko o wiele wcześniej. Wtedy, kiedy zaczynam widzieć, że w moim życiu jest coś nie tak - to już jest działanie Ducha Świętego. To On mnie przekonuje o grzechu: zasmuca mnie, pokazuje mi przestrzeń, w której powinienem się nawrócić, pomaga mi w rachunku sumienia, daje mi potrzebną odwagę, żeby wyznać rzeczy, które czasami są bardzo kłopotliwe do wyznania, asystuje przy mnie, kiedy grzech wyznaję, jest przy mnie, kiedy przyjmuję łaskę przebaczenia, i jest również gotowy wspomagać mnie, kiedy będę naprawiał to zło, które uczyniłem. Ojciec jest tym, który przebacza, ale jest również tym, który posyła Ducha. I posyła Chrystusa, który jest obecny w sakramencie wraz ze swoim słowem; jest obecny także w tym, że uzdalnia mnie, abym stał się podobny do Niego - w postawie wyznania wobec Ojca.
Katechizm Kościoła Katolickiego pokazuje jeden fantastyczny aspekt sakramentu pojednania, mianowicie - że osoba spowiadająca się jest koncelebransem, to znaczy współodprawiającym liturgię. Bez penitenta by tego sakramentu nie było. Ksiądz potrzebuje tego kogoś, żeby w ogóle sakrament zaistniał - sam siebie nie spowiada... To jest chyba jedyny przypadek w Kościele, kiedy można godziwie celebrować sakrament, będąc w grzechu ciężkim... Zresztą tylko dwie osoby ludzkie uczestniczą w tej liturgii, w tajemnicy i w ciszy - jeden i drugi wykonują konkretne gesty i czynności liturgiczne. Postawa wyznania jest tu najważniejsza.

JMK: Sakrament pojednania czasami nazywany jest "chrztem we łzach". Ta nazwa przypomina nam, że fundamentem naszych relacji z Bogiem, spowiednikiem i wspólnotą Kościoła jest Osoba i misja Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego. Zostaliśmy przypisani Mu raz na zawsze na początku "naszej drogi". Więź ze Zbawicielem domaga się jednak odnowy w sakramencie pokuty. Jak często powinniśmy do niego przystępować? Co Ojciec myśli o nakazie corocznej spowiedzi w okresie Wielkanocnym?
TK: Przynajmniej raz do roku! Ja, przyznam się, przeżywam tutaj, na Służewie, duży problem z rozgrzeszaniem osób, które uważają na serio, że wystarczy, jeśli przystępują do Komunii świętej raz do roku... Tak mówi przykazanie kościelne, owszem, ale jak jest możliwe, że im to wystarcza?!...

JMK: Dziękuję Ojcu za piękną mistagogię, a także za wiele konkretnych wyjaśnień.

Z Ojcem Tomaszem Kwietniem OP rozmawiała Joanna Malczewska-Kawalec

Żródło http://www.sluzew.dominikanie.pl/klasztor/dnd.php?show=2005_03_04